Takie słowa
usłyszeliśmy na jednym z wykładów. Facet naprawdę mówił do rzeczy i miał
przepiękny głos. Wiecie, taki idealny do radia. Polecał nam np. pisanie
podręczników dla dzieci. Wg niego praca z dziećmi, jest nie tylko pracą z nimi,
ale i z rodzicami. Z rodzicami, którzy nierzadko mają pretensję, nierzadko
krytykują, są niezadowoleni z nas, chociaż dwoimy się i troimy. Naprawdę trzeba
mieć dużo pewności siebie, żeby sobie z tym poradzić.
Osobiście
nie lubię krytyki. Nie mam dystansu do siebie. Mój mąż lubi testować ile
wytrzymam. Słaby ze mnie przeciwnik. Chyba powinnam zacząć myśleć nad książką
dla dzieci?
Chociaż z drugiej strony kto lubi krytykę?
Sekret pewnie tkwi w tym, że jedni się przejmują i każde słowo rozkładają na
czynniki pierwsze, drudzy myślą, że krytykujący ma coś z głową, a trzeci
otrzepią się i idą dalej. Myślę, że trzecia wersja jest najzdrowsza. Nieraz
krytyka jest słuszna i potrzebna. Warto przemyśleć czyjeś słowa. Najważniejsze
jednak, żeby się nie załamać, tylko pomyśleć jak następnym razem zrobić to
lepiej. Na szczęście nie jesteśmy zaprogramowani na stałe. Dużo rzeczy można w
sobie zmienić. Nawet to, żeby przestać się aż tak przejmować. Nadmierne
przejmowanie się ani trochę nie jest konstruktywne. Nie prowadzi nas do chęci
zmiany czegoś, tylko tkwimy w tym samym miejscu z niższym poczuciem własnej
wartości. Dlatego jestem za tym, aby sobie wybaczać. Nie rozpamiętywać za długo
tego, co nam nie wyszło.
Ps. Wczoraj
przeczytałam, że jedzenie kaszy jaglanej jest bardzo zdrowe. Przez niektórych
nazywana jest naturalnym antybiotykiem, bo działa przeciwgrzybiczo. Wzmacnia
nas i chroni przed infekcjami. Muszę ją przemycić do diety Klaudii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz