Już wyjaśniam!
Introwertyk ceni spokój, przebywanie z
sobą sam na sam, dużo rozmyśla, zadaje sobie pytania dotyczące życia i szuka
odpowiedzi. Natomiast ekstrawertyk uwielbia towarzystwo, nie lubi być sam,
męczy go samotność, lubi działać. Tak w skrócie.
Myślę jednak, że żaden człowiek nie
lubi być do końca sam. Potrzebuje drugiej osoby. Jeśli nawet twierdzi, że tak
nie jest, to ja w to nie wierze. Moim zdaniem oszukuje sam siebie. Pamiętam mój
okres w życiu, kiedy nie chciałam się z nikim spotykać, rozmawiać. Byłam mega
nieszczęśliwa. Z jednej strony ograniczałam moje kontakty, z drugiej bardzo ich
pragnęłam. Zostać w domu było łatwiej niż zmierzyć się ze swoim strachem.
Pewnie też wmawiałam sobie, że lubię swoją samotność. Przebywanie z innymi było
męczące. Dlatego sądzę, że introwertycy mają gorzej. Za dużo myślą i tak
właśnie na tym wychodzą. Ekstrawertycy żyją chwilą, są spontaniczni. Żadna
osoba, której bliżej do ekstrawertyzmu nie wpadłaby na to, żeby unikać
kontaktów z innymi ludźmi. Sekret chyba tkwi w tym, że ludzie ekstrawertyczni z łatwością nawiązują nowe znajomości. To bardzo ułatwia życie. Na szczęście, jak już mówiłam, nikt do końca
nie jest wymienionym typem. Bliżej nam do jednego czy drugiego. Przy kimś potrafimy pokazać swoją zwariowaną naturę, a już z kimś innym
jesteśmy bardziej wycofani. Chociaż myślę, że ludzi całkowicie
introwertycznych nie ma wielu. Z ręką na sercu nie chciałabym być takim
człowiekiem. Uważam, że byłabym nieszczęśliwa. Lubię lubić ludzi, z nimi
przebywać, pomimo że wkurzają. Chociaż typowym ekstrawertykiem też nie
chciałabym być, bo cenie swoje przemyślenia i pogadanki z samą sobą (wariatka!). Chciałabym
ich spontaniczność, otwartość, odwagę.
Cóż za wywód!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz