06 lipca 2017

Introwertykiem być

Myślę, że introwertycy mają zdecydowanie trudniej w dzisiejszym świecie niż będący na drugim biegunie ekstrawertycy. Pocieszające jest to, że nikt do końca nie jest intro ani ekstra. 

Już wyjaśniam! 

Introwertyk ceni spokój, przebywanie z sobą sam na sam, dużo rozmyśla, zadaje sobie pytania dotyczące życia i szuka odpowiedzi. Natomiast ekstrawertyk uwielbia towarzystwo, nie lubi być sam, męczy go samotność, lubi działać. Tak w skrócie. 

Myślę jednak, że żaden człowiek nie lubi być do końca sam. Potrzebuje drugiej osoby. Jeśli nawet twierdzi, że tak nie jest, to ja w to nie wierze. Moim zdaniem oszukuje sam siebie. Pamiętam mój okres w życiu, kiedy nie chciałam się z nikim spotykać, rozmawiać. Byłam mega nieszczęśliwa. Z jednej strony ograniczałam moje kontakty, z drugiej bardzo ich pragnęłam. Zostać w domu było łatwiej niż zmierzyć się ze swoim strachem. Pewnie też wmawiałam sobie, że lubię swoją samotność. Przebywanie z innymi było męczące. Dlatego sądzę, że introwertycy mają gorzej. Za dużo myślą i tak właśnie na tym wychodzą. Ekstrawertycy żyją chwilą, są spontaniczni. Żadna osoba, której bliżej do ekstrawertyzmu nie wpadłaby na to, żeby unikać kontaktów z innymi ludźmi. Sekret chyba tkwi w tym, że ludzie ekstrawertyczni z łatwością nawiązują nowe znajomości. To bardzo ułatwia życie.  Na szczęście, jak już mówiłam, nikt do końca nie jest wymienionym typem. Bliżej nam do jednego czy drugiego. Przy kimś  potrafimy pokazać swoją zwariowaną naturę, a już z kimś innym jesteśmy bardziej wycofani. Chociaż myślę, że ludzi całkowicie introwertycznych nie ma wielu. Z ręką na sercu nie chciałabym być takim człowiekiem. Uważam, że byłabym nieszczęśliwa. Lubię lubić ludzi, z nimi przebywać, pomimo że wkurzają. Chociaż typowym ekstrawertykiem też nie chciałabym być, bo cenie swoje przemyślenia i pogadanki z samą sobą (wariatka!). Chciałabym ich spontaniczność, otwartość, odwagę.

Cóż za wywód!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz