Marzyliśmy z Igorem o przygodach. Chcieliśmy, aby
przytrafiło się nam coś, jak dzieciom z filmów. Chodziliśmy po lasach i polach
w poszukiwaniu przygód.
Ktoś nam powiedział, że przekleństwa to język łaciński.
Jeździliśmy więc po Kulicach rowerami przeklinając, ciesząc się, że mówimy w
obcym języku.
Teraz już wiem, że to właśnie były nasze przygody.
„Wynoś się stąd, bo jak dostaniesz to zlecisz ze schodów”
Sąsiad wybiegł ze swojego domu z wiadrem drewna. Igor o
mało nie spadł ze schodów, żeby uciec przed agresywnym sąsiadem.
Ogólnie to połowę dzieciństwa spędziliśmy na mojej klatce. Z Igorem godzinami gadaliśmy na niej. Szczerze mówiąc, sąsiedzi mieli do nas
dużo cierpliwości. Myślę, że teraz takie "posiadówy" nie mogłyby mieć miejsca.
Druga moją kumpelą od klatki była Justa. Jej babcia mieszkała
nade mną. Bawiłyśmy się w połowie schodów, gdzie było okno. Był tam duży
parapet, który służył nam za ławkę, łóżko, półkę, w zależności od potrzeb.
Miałyśmy pełno koców i klamotów. Nie pamiętam sytuacji, żeby ktoś nas wyzwał za
nasze zabawy. Kiedy ktoś chciał przejść ustępowałyśmy mu drogę. Za czasów
naszego dzieciństwa nie zapraszało się ot tak koleżanek do domu. Przynajmniej u
nas tak nie było. Zresztą żadna z nas nie miała swojego pokoju. Później Justa
namówiła dziadka Olka, żeby udostępniał nam piwnice od czasu do czasu. Była
tam prawdziwa kanapa, stół. Luksus. Urządzałyśmy tam często „imprezy”. Bawiłyśmy
się w szkołę. Miałam taki okres, że udawałam psychiczną nauczycielkę, która
każe dzieciom wstać, a jak wstaną to drze się na nich, że nikt nie kazał
wstawać.
Skąd takie pomysły?
Nie mam pojęcia. Chociaż mogłam to brać z
Telenowel, które oglądał namiętnie. Najwspanialszą Telenowelą był oczywiście?
Tak jest! „Zbuntowany Anioł”. Oglądałam go z babcią. Zresztą z babcią oglądałam
nawet „Modę na sukces”. Zawsze się zastanawiałyśmy która jest ładniejsza, Bruk czy Taylor? Teraz wybrałabym Bruk, ale tylko z tego względu, że Taylor
poszalała z botoxem.
W Zbuntowanego Anioła
bawiliśmy się na podwórku. Igor był Ivo, dziewczyna z kręconymi włosami Milagros. Ja byłam Żmiją w
czarnych lokach, które każdy musiał sobie wyobrazić z racji moich prostych blond włosów. Zdradzałam Ivo z Jego ojcem, który jak później się
okazało tym ojcem nie był. Nie pamiętam jak miała na imię. Reszty obsady nie
pamiętam.
Uwielbiałam grać wredne postacie. Można w całej okazałości
przedstawić swój kunszt aktorski. Takie role mają swój charakter. Marzyłam nawet, że
kiedyś jak zagram w filmie, to dostanę wredną rolą. Mimo tego, że są to
przeważnie role drugoplanowe. Cóż za poświęcanie!
Bawiliśmy się też w „Bar” na Polanie. Nie pamiętam kim byłam.
Wiem, że Ewa była Dobrusią. Podejrzewam, że Frytką była Jola. Szalona
dziewczyna. Nie wiem już na czym to polegało, ale byłam w przeciwnej drużynie
niż Igor, bo zostałam przez niego opluta! Tego również nie pamiętam, ale Igor
mi to kiedyś przypomniał, bo miał straszne wyrzuty sumienia, że to zrobił.
Całymi dniami potrafiliśmy się w to bawić. Mieliśmy swoje pokoje zrobione z
krzaków. Niestety ktoś nam zniszczył nasz „Bar”. Przyszliśmy i po pokojach ani
śladu. Na tym skończyła się nasza barowa przygoda.
Klaudia zasnęła dziś o 20.30. Przeważnie jest to 22-23. Miała
dziś tylko godzinną drzemkę, pewnie dlatego dała mamie wolne wieczorem. W ogóle
nasza córcia, kiedy była u mnie w brzuchu była naszym Nikosiem.Gdy dowiedziałam
się, że jestem w ciąży, byliśmy pewni, że będzie chłopiec. Od zawsze marzyłam o
córce, więc nie wierzyłam w to, że ją dostanę. Z natury jestem pesymistką.
Pomału się to zmienia. A mąż jak to facet, był pewny, że to chłopak. Kiedy
ginekolog powiedział, że to dziewczynka, byłam prze-szczęśliwa. Mąż też, chociaż wtedy był jeszcze moim chłopakiem. Zaczął wymieniać zalety posiadania córki.
Był tylko mały problem z imieniem. Mieliśmy w zapasie Olgę, gdyby to jednak nie
był Nikodem. Nie zdecydowaliśmy się na Olgę, bo doszliśmy do wniosku, że to
zbyt poważne imię dla małej dziewczynki. Chociaż szczerze mówiąc, gdybym miała
mieć kiedyś drugą córkę, też rozważałabym to imię. Była również brana pod uwagę
Kalina. Mojemu tacie się nie podobało. Kojarzyło mu się z PRL-em. Marcelina,
Ada, Ewelina, Pola, Iga, Nadia, takie były opcje. Klaudii nie brałam pod uwagę.
U nas w rodzinie była już jedna Klaudia. Spojrzałam jednak na imię dla córki tak, jak sama chciałabym mieć na imię i właśnie wtedy Klaudia przyszła mi do głowy i tak też
zostało. Mąż nie wtrącał się do wyboru imienia. Zaakceptował Klaudię .
Po przeczytaniu „Przeminęło z wiatrem” miałam plan dać córce
na imię Scarlett. Klaudia ma szczęście, że nie czytałam tej książki, kiedy
byłam w ciąży. W przypływie emocji kto wie, czy bym tego nie zrobiła. Swoją
drogą to najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałam.
Uwielbiałam nadawać imiona moim wyimaginowanym dzieciom. Co
chwilę je zmieniałam, bo nie mogłam się zdecydować. Poza tym miałam same córki,
bo męskie imiona mnie tak nie kręciły.
Umyłam właśnie włosy i zrobiłam peeling skóry głowy. Dodałam
po prostu trochę cukru do szamponu. Gdzieś to ostatnio wyczytałam. Dzięki temu
włosy mają szybciej rosnąć, bo to odblokowuje pory. Zobaczymy.
W wakacje miałam
fazę na naturalną pielęgnacje włosów. Robiłam swój szampon z mąki, sody i
odżywki. Coś takiego. Z tym że musiałam potem pół kg mąki nasypać na głowę po
umyciu, żeby wchłonęła sebum. Takie były tłuste! Wiedziałam, ze trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo
skóra głowy musi się przyzwyczaić. Cierpliwości starczyło mi do kilku razy.
Czułam się okropnie z wagonem mąki na głowie. Niby umyte włosy, a miałam
wrażenie jakbym nie myła ich z tydzień.
Klaudia uwielbia się kąpać. Choćby była nie wiem jak
zmęczona, na hasło „ciapu, ciap” wręcz szaleje. Chyba musimy zaopatrzyć się w
jakiś basen dla niej na lato. Uwielbia też piosenki i teledyski do nich.
Niekoniecznie dziecięce. Chociaż na chwilę obecną faworytem jest „Boogie,
Woogie”. Z tatą słucha dużo piosenek. Niestety ja nie jestem za pan brat z
muzyką. Chyba przez to, że u mnie w domu było mało muzyki. Boys, Classic,
Smerfne Hity, Ich Troje, to był nasz dorobek kasetowy. Pamiętam jak tata
słuchał Mandaryny, dopóki się nie dowiedział, że śpiewa z Playbacku. Mama uwielbiała
cisze, kiedy przychodziła do domu. Nawet Radio ją drażniło, więc kiedy się
zepsuło nie pozwoliła tacie kupić następnego. A to dlatego, bo pracuje w
ciągłym hałasie i ma go powyżej uszu. Nie ma się co dziwić. Zresztą ja sama nie
cierpię jak jest za głośno. Tak mnie to drażni, że nie mogę myśleć. Pewnie
zastanawiacie się jak mogłam w pracować w Przedszkolu. Sama nie wiem, po pewnym
czasie się przyzwyczaiłam.
Chociaż nie powiem, pierwszy dzień był wyzwaniem.