„Ten płyn po zmieszaniu z brudnym mopem zaczyna
śmierdzieć.”
„A ogólnie tak pięknie pachnie.”
Płyn nie dał rady z zapachem brudu...
Rozmowa Eweliny
ze mną na temat sprzątania klatek. Był to dla nas poważny problem, bo lokatorzy
oczekiwali pięknego zapachu. Chciałyśmy sprostać ich wymaganiom. Płyn naprawdę
był miły dla nosa, ale tylko w butli. Po zmieszaniu z piachem na klatce,
śmierdział. Pewnie gdybyśmy co chwile zmieniały wodę to efekt byłby satysfakcjonujący. Oczywiście na krótko. Wystarczyło parę przejść mieszkańców i
klatka wyglądała i pachniała tak samo. Także żadna z nas nie była w stanie na takie poświęcenie. Zawsze robiłyśmy tak, że na
górze była piana i brudna woda nie była widoczna dla oka lokatorów.
Osobiście, tylko na dziewiątce (największa klatka) brałam dwa wiadra. Efekt był taki sam
jak na poprzednich.
O ile gorzej byłoby z jednym wiadrem?
Na sam koniec
psikałam po schodach płynem do szyb, żeby jakiś zapach jednak był.
Jakie
człowiek miał priorytety w tamtym czasie!
Druga anegdota dotycząca sprzątania klatek.
„Janusz nie
pije, nie pali. To taki dobry pracownik i człowiek.”
Janusz,
„konserwator” terenów zielonych. W naszym żargonie „chłop z ulicy”, pomógł mi w czymś, nie pamiętam dokładnie w
czym, aczkolwiek Grażyna uznała, że mi pomógł. Pewnie zrobił to, co do niego
należało. Jednak faceci byli pod jakąś specjalną ochroną. Mogli więcej, mogli
mieć gorszy dzień, mogli krócej pracować, itp. zawsze można było ich
wytłumaczyć. Kupiłam więc Januszowi czekoladę (facetowi 50 letniemu!) za okazaną pomoc. Przyszedł do
mnie na drugi dzień z wiadomością, że dzieckiem już nie jest i wolałby dostać
piwo… Pracownik roku!
Teraz się Wam pożalę.
Moim zdaniem
wielką niesprawiedliwością są zarobki kobiet. Oczywiście nie wszystkich.
Aczkolwiek kobiety mogą pracować za najniższą krajową. Nie jest to nic
zaskakującego. Facetom bardzo rzadko ktoś ośmiela się taką kwotę proponować. Przyjęło
się, że kobiety najczęściej mniej zarabiają od mężczyzn, niekiedy za równie
ciężką pracę. Nie rozumiem tego.
Ps. Spędziłam
dziś wspaniały wieczór z Klaudią. Nie chciała zasnąć albo nie mogła. Nie dowiem
się. Była w wyśmienitym humorze. Tuliła się do mnie i dawała buziaki, co się
rzadko zdarza. Marzę o tym, żebyśmy w przyszłości były przyjaciółkami. Żebyśmy
nie tylko się kochały, ale i lubiły. Lubiły swoje towarzystwo, ze sobą
rozmawiać. Wiem, że muszę jej pozwolić być tym kim chce. Jednak rodzice mają to
do siebie, że pragną, aby dziecko było takie czy inne, umiało to czy tamto.
Myślę, że jest to spowodowane troską o swoje pociechy. Z mojej strony na pewno.
Chciałabym, żeby Klaudia była otwarta, uśmiechnięta, miała swoje zdanie, nie
bała się marzyć. Nie chce tu jej niczego narzucać. Po prostu uważam, że cechy
te prowadzą do szczęścia w życiu. A każdy rodzic tego pragnie dla dziecka. Nie
ma w tym nic złego. Brzmi jakbym sama się usprawiedliwiała. Po części pewnie
tak, bo ktoś może mi zarzucić, że coś podświadomie narzucam córce. Absolutnie!
Czy będzie otwarta czy nie. Dla mnie będzie najwspanialsza. Szczerze mówiąc, to
nie śniłam o tak fajnym dziecku! Chociaż czy ja wiem? Już w brzuchu czułam, że
będzie wyjątkowa i piękna.