02 maja 2017

Szczerość do bólu plus depilacja

„Monia pożycz golarkę od brata i zgól wąsik”

„Kolega” mi doradził na boisku przy sporej grupie rówieśników. 
Kto by nie strzelił buraka w takiej sytuacji? 
Jak się do tej sprawy zabrałam nie będę się rozpisywać, bo pisałam Wam o mojej przygodzie z wodą utlenioną, woskiem i pęsetą. Całe szczęście, że nie poszłam za jego radą, tylko poszukałam innych metod pozbycia się „pieruństwa”.   
Później często strzelałam buraki. Nie pomagało to rzecz jasna w nabywaniu pewności siebie. Najgorsze jest w tym to, że kiedy się już pojawi, to nierzadko ktoś wypali z tekstem „jaki burak”. Wiadomo, że mamy wtedy utrudniony powrót do normalnego koloru skóry. Murzyni mają dobrze. (Czarnoskóry z rumieńcem? Niespotykany widok).
Drugą sytuację z niepożądanym owłosieniem miałam w 3 klasie podstawówki. Szybko zaczęłam dojrzewać i kolega z klasy dostrzegł moje włoski pod pachami. Nie był dyskretny (na moje nieszczęście) i podzielił się z resztą klasy swoim odkryciem. 
Szłam w zaparte, że nie mam żadnych włosów. On kazał udowodnić, ja byłam nieugięta. Potem unikałam bluzek, które mogłyby obnażyć mój "sekret". Zgoliłam je dość wcześnie. To była pierwsza część ciała, którą zaczęłam depilować.
Dzieci potrafią być okrutne. Winą należy tu obarczyć dziecięcą szczerość (czasem do bólu). 
Swego czasu również miałam fazę na szczerość. Uważałam, że trzeba być szczerym za wszelką cenę. W dodatku, jeśli się kogoś nie lubi, to nie dawać do zrozumienia, że jest odwrotnie. Nie było to mądre... Ile krzywdy można wyrządzić komuś takim zachowaniem. Nie mówię naturalnie, żeby okłamywać ludzi i pozorować sympatię do kogoś. Jednak lepiej czasem się przymknąć. Takie jest moje zdanie. Lepiej powiedzieć mniej i zachować coś dla siebie, niż sprawić komuś ból.
Ps. Wiecie na co ostatnio wpadłam? Moje motto „Następnym razem będzie lepiej” ściągnęłam z „Przeminęło z wiatrem”. Tam Scarlett mawiała „Pomyślę o tym jutro”. Myślę, że mają wspólny mianownik. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz