„Kolega” mi doradził na boisku przy sporej grupie rówieśników.
Kto by nie strzelił buraka w takiej sytuacji?
Jak się do tej
sprawy zabrałam nie będę się rozpisywać, bo pisałam Wam o mojej przygodzie
z wodą utlenioną, woskiem i pęsetą. Całe szczęście, że nie poszłam za jego radą, tylko poszukałam innych metod pozbycia się „pieruństwa”.
Później często strzelałam buraki. Nie
pomagało to rzecz jasna w nabywaniu pewności siebie. Najgorsze jest w tym to, że kiedy się już pojawi, to nierzadko ktoś wypali z tekstem
„jaki burak”. Wiadomo, że mamy wtedy utrudniony powrót do normalnego koloru
skóry. Murzyni mają dobrze. (Czarnoskóry z rumieńcem? Niespotykany widok).
Drugą sytuację z niepożądanym owłosieniem miałam w 3 klasie
podstawówki. Szybko zaczęłam dojrzewać i kolega z klasy dostrzegł moje włoski pod
pachami. Nie był dyskretny (na moje nieszczęście) i podzielił się z resztą klasy
swoim odkryciem.
Szłam w zaparte, że nie mam żadnych włosów. On kazał
udowodnić, ja byłam nieugięta. Potem unikałam bluzek, które mogłyby obnażyć mój
"sekret". Zgoliłam je dość wcześnie. To była pierwsza część ciała, którą zaczęłam
depilować.
Dzieci potrafią być okrutne. Winą należy tu obarczyć dziecięcą szczerość (czasem do bólu).
Swego czasu również miałam fazę na szczerość. Uważałam, że trzeba być
szczerym za wszelką cenę. W dodatku, jeśli się kogoś nie lubi, to nie dawać do
zrozumienia, że jest odwrotnie. Nie było to mądre... Ile krzywdy można wyrządzić
komuś takim zachowaniem. Nie mówię naturalnie, żeby okłamywać ludzi i pozorować
sympatię do kogoś. Jednak lepiej czasem się przymknąć. Takie jest moje zdanie.
Lepiej powiedzieć mniej i zachować coś dla siebie, niż sprawić komuś ból.
Ps. Wiecie na co ostatnio wpadłam? Moje motto „Następnym razem
będzie lepiej” ściągnęłam z „Przeminęło z wiatrem”. Tam Scarlett mawiała
„Pomyślę o tym jutro”. Myślę, że mają wspólny mianownik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz