03 maja 2017

Od sprayu do wybaczenia!

Dziś musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby pocieszyć się po nieudanym zakupie sprayu, który miał maskować odrosty. Od razu zaczęłam się zastanawiać na czym w ostatnim czasie zaoszczędziłam, żebym wyszła na zero. 
Spray okazał się totalną porażką. Nie dość, że nic nie zakrył, to na dodatek włosy były po nim sztywne. 
Właśnie je umyłam i poczułam niezłą ulgę. Suchy szampon lepiej radzi sobie z odrostami niż ten wynalazek . 
Po nieudanych zakupach pocieszam się właśnie tym, gdzie ostatnio udało mi się zaoszczędzić. 
Chcąc nie chcąc muszę pomyśleć o farbowaniu... Okropnie wyglądam z odrostami!
Dzisiejsza sytuacja naprowadziła mnie na jedną myśl. Mianowicie, że musimy sobie wybaczać (nieźle! Zakup sprayu przyczynił się do rozmyśleń na temat przebaczenia!)  Nie rozpamiętywać czegoś, co zrobiliśmy źle, co nam nie wyszło. To nie prowadzi do niczego dobrego. Nie nakręcajmy się. Choćby taka pierdoła, jak nieudany zakup. Lepiej machnąć na to ręką i starać się być mądrzejszym następnym razem. Nasze dołowanie się i nakręcanie zaszkodzi tylko nam samym. 
W książce Reginy Brett przeczytałam, że jeśli się czymś martwimy, wkurzamy na coś, to pomyślmy czy za parę lat będzie miało to znaczenie. Jeśli nie, to trzeba o tym zapomnieć. Czasami jest to bardzo ciężkie. Wiem po sobie. Trudno zmienić swój utarty schemat myślenia. Tym bardziej jeśli zostaliśmy w ten sposób "zaprogramowani". Mnie samej bardzo ciężko było zacząć myśleć pozytywnie. Jestem pesymistką do kwadratu! Swego czasu, kiedy wszystko szło po mojej myśli, zaczynałam się martwić tym, że teraz na pewno spotka mnie coś złego, bo zbyt długo nie można mieć dobrze. Życie wymaga równowagi - mój tok myślenia. Tym samym nigdy nie umiałam cieszyć się chwilą. Pojawiało się czerwone światło, że za chwilę coś musi pójść nie tak. 
Jest coraz lepiej. Jednak do szalonego poziomu optymizmu jeszcze mi daleko. Chociaż może i dobrze, bo ponoć niebezpieczne są różowe okulary.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz