Coraz lepiej wychodzi mi podjeżdżanie na tyle blisko, żeby dosięgnąć bilet przez szybę, bez potrzeby odpinania pasów albo co gorsza wyjścia z samochodu.
Mam krótkie ręce. Wszystkie
kurtki mają dla mnie za długie rękawy. Chyba nie miałam takiej, w
której byłyby dobre. Chyba że ze ściągaczem...Ze spodniami też mam podobny
problem.
Najgorzej było, kiedy były modne dzwony. Nie było wyjścia, trzeba było
skracać. A ten nowy szew nie był "pomarszczony" jak ten oryginalny. Tego nie
lubiłam najbardziej, bo było wtedy wiadomo, że były skracane. Gdy weszły rurki
do obiegu był luz, bo nie ważne jak byłyby długie, u dołu się zatrzymają.
Trochę głupio nosić tyle niepotrzebnego materiału, ale co do skracania miałam
wybór (swoją drogą nie skracałam, niestety). Obecnie mam komfort, bo modne są spodnie 7/8, czyli idealna długość dla
moich nóg.
Przypomniała mi się wczoraj moja pierwsza jazda drogą, która
ma dwa pasy. Czarna magia! Na szczęście jechałam z Grzesiem. Skądinąd sama bym
się na to nie dała! Nie rozumiałam tego, co ci kierowcy wyprawiają. Nie
ogarniałam zmieniania pasów. Dziwie się, że dojechaliśmy cało na miejsce.
Pochwale się Wam, że przez dwa lata przez które co tydzień jeździłam autostradą
do domu, opanowałam tę sztukę, może nie do perfekcji, ale jednak.
Nie zapomnę
też mojej pierwszej samotnej wyprawy autostradą do Gdańska! Stresowałam się
tym, że nie trafię w odpowiedni zjazd. Trafiłam. Nie zapeszając, ale często mam
więcej szczęścia niż rozumu.
Dzisiaj parkowałam na parkingu podziemnym. Długo nie mogłam
się do nich przekonać. Wolałam zaparkować dalej i przejść się kawałek.
Oczywiście nie obyło się bez przeszkód. Wjechałam w uliczkę i nie znalazłam wolnego
miejsca. Musiałam zawrócić, a pole manewru miałam bardzo ograniczone. Trochę
czasu zajęło mi zorientowanie się, żeby po prostu wycofać.
Ps. Pogoda była dziś przepiękna! Klaudia na spacerze miała
doskonały humor. Jutro liczę na powtórkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz