10 lipca 2017

Szkoła

„Może jednak zaliczy mi ten korektor. Tam przecież było widać ślady, po których zaznaczałam.”

Moja „rozkmina” na temat sprawdzianu z przyrody. Dostaliśmy małe kartki i mieliśmy wg instrukcji rysować linie w kratkach. Np. dwie kratki na: NE (północny wschód), trzy kratki na: SW (południowy zachód) i tak dalej. Oczywiście bez tłumaczeń w nawiasie. Miał z tego wyjść królik, z tego co pamiętam. Szło mi opornie. Na koniec wszystko zmazałam korektorem i chciałam zacząć od początku. Niestety nauczycielka stwierdziła, że oddajemy kartki. Byłam przerażona. Liczyłam się z tym, że dostane tzw.pałę. Chociaż miałam nadzieję, że mój korektor zostanie potraktowany jak długopis. Musiałam się pocieszać, żeby nie zwariować. Niestety w tym przypadku, nadzieja matką głupich. Dostałam moją pierwszą jedynkę. Mega stresowałam się, jak to powiem mamie. Moja mama okazała się wspaniała i przyjęła to z uśmiechem. Nawet zażartowała, że uczeń bez jedynki, to jak żołnierz bez karabinu. Kamień spadł mi z serca.

Moi rodzice nie oczekiwali ode mnie bycia najlepszą. Później po prostu przyzwyczaili się, że przynoszę 5. Tak samo nawykli do moich 3 i 4 w Liceum (w LO postawiłam na życie towarzyskie...). Tata musiał raz zostać na rozmowie po wywiadówce, bo moja wychowawczyni martwiła się moimi ocenami z matematyki. Królowały 2 i 1. Wstyd mu było, ale nie miał pretensji. Tyle dobrego w tym, że dobrze mu się gadało z moją wychowawczynią.

Ps. Usprawiedliwienia moich nieobecności w Liceum podpisywała mi moja koleżanka. Była moim wirtualnym tatą prawie całe LO.

1 komentarz:

  1. Moja mama kiedy dostałam pierwszą w życiu 1 powiedziała dokładnie to samo! :D

    OdpowiedzUsuń