Ile trzeba
było się nakombinować, żeby znaleźć dobre miejsce w pociągu!
Tu nie, bo
ten zagaduje.
Tu nie, bo ten mlaska.
Tu też źle,
bo ta ciągle gada przez telefon.
Ten się
rozwala na dwa siedzenia.
I tak dalej
i tak dalej…
Dobrym
patentem było to, że można było udać, że się śpi, wtedy nikt nie zagadywał.
Swoją drogą często faktycznie zasypiałam, bo godzina snu w pociągu była
naprawdę cenna. Chyba z dwa razy zdarzyło mi się przejechać mój przystanek. Na
3 lata jeżdżenia chyba nie ma tragedii?
Będąc przy
temacie pociągów opowiem Wam moją pierwszą podróż samej pociągiem. W zasadzie
byłam z Kamilą, ale ona miała z pociągami tyle wspólnego co ja. Po Liceum
wybrałyśmy się do Gdańska zapisać na studia. Nie znałyśmy drogi do naszej
szkoły, która jest około 20 minut od Dworca. Kilka godzin zajęło nam jej
znalezienie! Byłam wykończona. Dosłownie. Na dodatek był mega upał. W
drodze powrotnej wsiadłyśmy do pociągu, który jak się okazało jechał do Elbląga
zamiast Pelplina.
Myślałam, że wszystkie pociągi przejeżdżają przez Pelplin.
Co
za naiwność!
Na dodatek miałyśmy bilet do Pelplina a nie Elbląga! Dodatkowy stres... Kiedy pociąg
przejeżdżał przez most, zorientowałyśmy się, że coś jest nie tak. Miałyśmy
głupawkę z nerwów. Postanowiłyśmy wysiąść w Malborku. Niestety trafiłyśmy na
remont dworca. Kolejne utrudnienie. Musiałyśmy poszukać miejsca, w którym
kupuje się bilet. Udało się, jednak na pociąg trzeba było trochę poczekać.
Poryczałam się. Taka była ze mnie beksa!
Kamila zapanowała nad sytuacją.
Ps. Kiedyś
prosiłam Boga o dobrą pracę, dobry dzień, żeby nie było za dużo przeszkód na
mojej drodze, żeby ludzie byli dla mnie uprzejmi, żeby było mnie stać na to czy
na tamto. Niedawno do mnie dotarło, że można to wszystko osiągnąć mając spokój
ducha, optymizm, odwagę. Teraz proszę Boga właśnie o to. Moim zdaniem jest to
klucz do szczęśliwszego życia. Bycie uśmiechniętym i życzliwym dla innych jest
nie tylko miłe dla otoczenia, ale i dla nas. Będąc pozytywnie nastawionym do
świata można więcej osiągnąć, zdobyć lepszą pracę, otaczać się życzliwymi
ludźmi. Jeśli chodzi o unikanie przeszkód, teraz wolę je pokonywać i nie tracić
przy tym dobrego podejścia do życia. Moim zdaniem w tym tkwi cały szkopuł.
Każdy napotka wiele problemów, z którymi musi się zmierzyć. Jedni się załamują
i biadolą na swoje życie (byłam w tym mistrzem!), inni idą
naprzód mimo wszystko. Takiemu ponurakowi jakim byłam, ciężko się przestawić.
Aczkolwiek się staram i chwała mi za to!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz