Odkąd zaczęłam patrzeć na innych z przymrużeniem oka.
Bez tej obezwładniającej nienawiści do reszty ludzkości, przestałam unikać
ludzi. Wiecie, już nie denerwuje mnie każdy napotkany człowiek. Nie cierpiałam
rozmów z nieznajomymi, były to dla mnie durne, nic nie wnoszące do mojego życia
gadki. Chciałam święty spokój. Dobijało mnie to, że taka jestem. Byłam wrogo
nastawiona do wszystkich. Teraz widzę w rozmowach coś więcej. One naprawdę mają
sens. Potrafią pozostawić nas w wyśmienitym humorze, z nowym doświadczeniem,
nowymi informacjami, zacieśniają więzy międzyludzkie. Chyba zaakceptowanie
siebie było do tego bardzo potrzebne. Kiedy nie lubimy siebie, nie będziemy
lubić ludzi dookoła. Będziemy czuć się gorsi, będziemy zazdrościć, a to nie
wróży dobrze nowym znajomościom.
Od innych
oczekiwałam uśmiechu, uprzejmości, a sama wysyłałam tak negatywne sygnały, że
bój się Boga! Potrafiłam piorunować wzrokiem, byleby nikt się do mnie nie
odezwał. Rozumiecie? Niby czułam się wyżej i uznałam, że wszyscy są niegodni
rozmowy ze mną. Zaś w środku byłam zgorzkniała i nieszczęśliwa. Czułam się
gorsza od innych. Teraz myślę, że nikt z nas nie jest gorszy ani lepszy.
Wszyscy jesteśmy tylko albo aż ludźmi.
Nie wierze,
że życie w pojedynkę, samotnie, bez przyjaciół, znajomych przynosi komuś
szczęście. Ile więcej dobrego możemy zrobić żyjąc z ludźmi. Oczywiście każdy
potrzebuje trochę czasu dla siebie, ja również. Chodzi mi o to, żeby nie być
samemu za długo. Spotykajmy się, rozmawiajmy, wymieniajmy uprzejmościami. Świat
będzie o niebo lepszy!
Banalna zasada-zacząć od siebie.
Trudno się
przełamać, kiedy wszyscy dookoła wkurzają. Wiem… Jednak postarajmy się nawzajem
nie traktować siebie tak bardzo serio. Przymknijmy oczy na swoje i innych wady.
Każdy ma za sobą niezłą historię życia, która ukształtowała go tak a nie
inaczej. Nie osądzajmy. Często robimy to samo, co nas wkurza w innych. Oceniamy,
krytykujemy, a sami nie chcielibyśmy tego doznać ze strony innych.
Ps. Do mojego
kremu już dwa razy dodałam odrobinę witaminy C w proszku. Ostatnio dowiedziałam się o jej
wspaniałych właściwościach, odświeża, reguluje wydzielanie sebum, rozjaśnia
przebarwienia (tyle zapamiętałam). Brana doustnie nie przynosi takich
rezultatów, co bezpośrednio na twarz. Powiem Wam, że już widzę efekt, po dwóch
dniach stosowanie. Może to przypadek. Będę stosować dalej. Jak
nie zapomnę, to powiem Wam czy faktycznie działa.
Dobranoc,
poćwiczę i idę spać. Dziś nie zamierzam siedzieć do 1. Co najwyżej do w pół do (suchy żart).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz