Mijałam dziś
kobietę ubraną dość ekstrawagancko. Miała błękitny płaszcz, fikuśną spódnice,
dziwne buty, czarny beret spod których wystawały loki.
Uwielbiam taki styl!
W
moim języku jest on dziwnie dziewczęcy. Sama chciałabym się tak ubierać, ale
nie mam odwagi. Widząc kobietę w berecie, od razu myślę "Francuzka".
Niby jestem
miłośniczka dżinsów, ale jakaś część mnie chciałaby na co dzień nosić sukienki
i spódnice. Dzisiaj ubrałam sukienkę. Naprawdę robię to od niedzieli… Latem
częściej je noszę. Chyba dzięki sandałom, do których sukienki pasują idealnie. No
i nie trzeba ubierać rajstop, które mnie wkurzają.
Wnioski na dziś:
Lubię ludzi,
którzy są w 100 % sobą. Nie przejmują się opinią innych. Mają swoje zdanie,
którego kurczowo się trzymają. Nie zmieniają się dla nikogo i niczego. Nie
chodzi mi też o to, czy się z nimi zgadzam, czy nie i czy mają rację. Wzbudzają
mój podziw. Darzę ich szacunkiem. Nie wnikam w to czy ich świat i
myślenie jest słuszne. Inspirują mnie tym, że nie zmieniają zdania i siebie bez
względu na konsekwencje.
Osobiście, należę do tych ostrożnych. Często boję się wyrazić swoje zdanie, bo nie będę umiała go obronić, będę
miała za mało argumentów albo po prostu z obawy przed pomyłką. Duma mnie nie rozpiera z tego powodu. Może dlatego podziwiam tych z drugiej strony?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz