14 czerwca 2017

Zmiany

„Moja mama wyleczyła się z nerwicy , kiedy została mamą.”

Napomknęła do mnie Ania kiedyś w rozmowie.

Czekałam na moją przemianę jak tylko urodziłam Klaudię. Wiecie, myślałam, że za pociągnięciem magicznej różdżki będę pełna życia, szczęśliwa, zawsze w dobrym humorze. Teraz już wiem, że jest to proces. Macierzyństwo naprawdę zmienia. Bynajmniej ja mam takie odczucia. Zaczęłam patrzeć na ludzi z przymrużeniem oka. Nie oceniam ich na każdym kroku, przestałam widzieć tylko niedociągnięcia. Skupiam się na ich zaletach. Naprawdę uważam, że jest to u mnie zasługa bycia matką i tego, że zaczęłam patrzeć na siebie z większym dystansem. Na pewno nie każdy potrzebuje zostać rodzicem, żeby się zmienić. Aczkolwiek myślę, że może być to niezły kop od życia. Macierzyństwo uczy pokory. Poza tym dla dziecka, trzeba pokochać i zaakceptować siebie, żeby ono później tak samo  siebie pokochało. Takie jest moje zdanie. Myślę, że jest to najważniejsze, co rodzic może dać dziecku. 

Swoją drogą dorosły może tak samo uczyć się od dziecka, jak ono od niego. Te małe istotki pokazują nam ponadczasowe wartości, takie jak radość z każdej chwili, spontaniczność, ciekawość świata, energia, chęć zabawy. Nie ocenia! W nosie ma Twój wygląd, swój zresztą też. Co najdziwniejsze w tym wszystkim? Każde z nas było kiedyś takim dzieckiem… Chyba doświadczenia życiowe tak nas wypaczyły? Na szczęście, dzieci nigdy nie zabraknie i zawsze możemy od nich co nieco podpatrzeć.

W jakiejś książce przeczytałam, że zmianę powinniśmy rozpocząć od naśladowania ludzi, żeby osiągnąć to, kim chcemy być. Na początku myślałam, że jest to w jakiś sposób obłudne, bo przecież każdy powinien być sobą. Teraz uważam, że powinniśmy być najlepszą wersją siebie. Jeśli widzimy kogoś zawsze uśmiechniętego, wyprostowanego, zadbanego, co złego w tym żeby brać z niego przykład? Co złego w tym, żeby zacząć pięknie mówić, tak jak ktoś, kto nas inspiruje? Nie ma w tym nic złego! Cały proces naszego rozwoju opiera się właśnie na naśladowaniu. Najpierw naśladujemy rodziców, potem kolegów. W dorosłym życiu możemy dalej naśladować. Nie chodzi mi tu o żadne małpowanie. Nie musimy kropka w kropkę być tacy sami jak ktoś, kto nam imponuje. Absolutnie! Weźmy dla siebie to co najlepsze, co chcemy zmienić, a całą resztę zostawmy. Naprawdę nie ma drugich nas! Może być również tak, że ktoś z nas bierze przykład? Jesteśmy dla kogoś wzorem? Kto wie?

Teraz z innej beczki. Zaczynając pisać, moim celem było 100 stron. Nie wiem skąd ten pomysł? Myślałam chyba, że 100 stron to już coś. Teraz marzę o 200! Trzymajcie kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz