Gdy
chodziłam do podstawówki prym wiodły dwa kitki. Rozpuszczonych włosów nigdy nie
lubiłam, a w jednym kitku wyglądałam łyso. Że też nie wpadłam na kucyka u góry
głowy!
Miałam przedziałek po środku głowy, choć o wiele lepiej mi z
przedziałkiem na bok. Ostatnio nawet planowałam przenieść go na drugą stronę,
żeby włosy były uniesione, ale spadały mi na oczy i zrezygnowałam.
Opowiem Wam też o moim szale na piankę do włosów. Rok na pewno jej używałam i to na
okrągło. W suche włosy wgniatałam piankę, dzięki czemu z prostych włosów robiły
się fale i tym samym zwiększały objętość. Wyobrażacie sobie te oblepione
strąki? Czasem uzyskiwałam lepszy efekt a czasem gorszy. Najgorsze jednak było
to, że z miękkich jedwabistych włosów robiły się sztywne i szorstkie. Znosiłam
to jednak w imię kręconych włosów. Jak byłam małą dziewczynką każda Pani z
kręconymi włosami była dla mnie piękna. Nie ważne, czy faktycznie miała ładną
twarz czy nie, kręcone włosy robiły wszystko.
Moje włosy z czasem odmówiły
współpracy z pianką.
Dzięki Bogu!
Nawet pianka nie dodawała im "życia" i na
szczęście przestałam jej używać. A po jakimś czasie obejrzałam
film na you tubie, w którym kosmetyczka mówiła, że nasze ciało czasem odrzuca
to, co przez długi czas się u nas dobrze sprawdzało. Utwierdziło mnie to w tym,
że pora z nią skończyć.
Następnie
nadeszła pora na usilnie uniesienie włosów u nasady. Chciałam mieć niskie
upięcie z jednoczesnym podniesieniem góry włosów. Moje włosy w ogóle nie
współpracowały, chyba z racji tego, że są z natury bardzo delikatne. Musze
zaznaczyć, że uniesienie chciałam uzyskać przy pomocy wsuwek, bez ingerencji
tapirowania i lakieru. Wszystko drogą naturalną. Wszystkie próby kończyły się
niepowodzeniem, a ja wciąż nie dawałam za wygraną. W końcu, na szczęście, to
olałam i postawiłam na koczek u góry włosów, który towarzyszy mi do dziś.
Ciekawe, kiedy najdzie mnie ochota na zmianę? Natomiast w uzyskaniu zadowalającej
objętości pomaga mi puder dla dzieci, mąka ryżowa albo ewentualnie suchy
szampon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz