07 maja 2017

Spodniowe wpadki

Modne ciuchy dostawałam wtedy, kiedy przestawały być modne. 

Pamiętacie modne szare spodnie, z dużymi kieszeniami po bokach? Można było nawet kupić górę do kompletu. Takiej rozpusty, rzecz jasna, u mnie nie było. Dostałam je dopiero, gdy wychodziły z obiegu. Tak samo było z czarnymi dzwonami z dużą klamrą z przodu, taką imitacją paska. Byłam prze-szczęśliwa, kiedy je dostałam. Niestety wylałam na nie zmywacz do paznokci, chyba nawet w ten sam dzień... Byłam zrozpaczona. Próbowałam zamalować plamę czarnym pisakiem. Nie dał rady. Prześwitywał jaśniejszy kolor. Koniec końców, chodziłam w nich, bo czy miałam wybór? 
Nie myślcie, że zawsze byłam tak „poszkodowana”. Byłam chyba jedyną posiadaczką  spodni, które z przodu przypominały skórę węża, a z tyłu były pokryte pluszem. Ile dziewczyn mi ich zazdrościło!
Kolejną moją przygodą ze spodniami były brązowe sztruksy. Pamiętam do dziś, że były bardzo wygodne, niczym getry. Czułam się w nich świetnie. Szkoda, że nie nacieszyła się nimi zbyt długo. Rozprułam je na kieszeni, broniąc wejścia do garażu Dżasty niczym "Hirou" (czyt.bohater). Zszyłam je i nosiłam dalej , ale to już nie było to. Straciły szyk i elegancję.
Jak już mowa o garażu, to zabawa była tam przednia. Miał mały strych, co czyniło go jeszcze bardziej wypasionym. Był wyposażony w jakieś stare kanapy. 
Możecie sobie wyobrazić, jak można było puścić wodze fantazji? 
Okno miało widok na pole. Nim właśnie wychodziliśmy szaleć na bale, gdy był okres żniw. Z tego szaleństwa najbardziej zapamiętałam obszczypane nogi…
Ps. Pofarbowałam dziś odrosty. Jestem zadowolona z efektu. Przedtem robiłam pasemka rozjaśniaczem, ale nawet najlżejszy rozjaśniacz dużo bardziej niszczy włosy niż farba. Posiadaczkom blond włosów polecam blog „Blondeme”. Jest tak naprawdę sporo cennych rad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz