31 maja 2017

Misz masz

Czas na dzisiejsze przemyślenia!

Mam wrażenie, że nigdy nie byłam do końca dzieckiem. Wydawało mi się, że rozumiem więcej niż moi rówieśnicy (cóż za narcyzm!). Czułam się zawsze bardziej dorosła. Myślę, że to przez moją skłonność do analizowania. 

Od dziecka rozmawiałam z sobą w myślach...Tak, tak...

Do dziś to robię. 

I naprawdę to lubię! Przestałam o tym myśleć, jak o moim dziwactwie. 

Wiadomo, że są to owocne rozmowy. Nikt mnie tak dobrze nie rozumie. Na dodatek we wszystkim się ze mną zgadza!

Za godzinę jadę po mojego Męża. Zaraz wybije 12 na zegarze i mam przeogromną ochotę wskoczyć do łóżka! Jakbym nigdzie nie jechała, to nie miałabym tak ogromnej potrzeby snu. Przekorna, ludzka natura!

W międzyczasie poćwiczę. Umówiłam się z sobą, że raz w tygodniu nie ćwiczę i wczoraj wykorzystałam ten dzień. Najgorzej zacząć. Potem idzie z górki. Można posunąć się o krok dalej i stwierdzić, że jest przyjemnie.
Nie lubię ćwiczyć brzucha. Na szczęście nigdy nie miałam z nim większych problemów. Nawet po ciąży szybko się „wchłonął”. Raczej nie miałabym cierpliwości nad nim pracować. Chyba dlatego, że mam słabe mięśnie i ćwiczenia mi opornie idą. Uwielbiam ćwiczyć nogi i pośladki. Co w przypadku gruszki jest wskazane. Podziwiam metamorfozy Ewy Chodakowskiej. Niektóre dziewczyny naprawdę musiały się „narobić”.

Ps. Uświadomiłam dziś sobie, że mając dziecko, byłabym lepszym nauczycielem, niż byłam nie mając Klaudii. Byłabym bardziej wyrozumiała dla dzieci, jak i ich rodziców. Jestem tego pewna. Nieraz sobie myślałam „Co Ci rodzice tak szaleją za tymi dziećmi?” Teraz ich doskonale rozumiem. Robią to z troski. Boją się, że u obcej „baby” może nie być ich dziecku dobrze. Dziecko z matką zazwyczaj jest bardzo zżyte. Nic dziwnego, że obu jest ciężko w nowej sytuacji. Być kilka godzin bez siebie. Niektórzy znoszą to lepiej, inni gorzej. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie zostawić Klaudii z kimś na parę godzin…


1 komentarz: