Spytała Pani Basia, po tym jak wylizałam talerz po ogórkowej. Dopiero wtedy skapnęłam się, że tak nie wolno robić w miejscach publicznych. A może w Przedszkolu czułam się jak w domu?
Przytaknęłam na pytanie o dokładkę. Dokładka gratis. Kto by
odmówił? Może Ewa. Ją Panie zawsze prosiły o to, żeby zjadła. Nie mogła
odejść od stołu dopóki nie wzięła paru łyżek do ust. Marzyłam wtedy, żeby też
być takim niejadkiem, aby nakłaniano mnie do jedzenia. Niestety, przyjemności
podniebienia były silniejsze ode mnie.
Zazdrościłam też dziewczynkom na podwórku, którym mama
jeszcze wiosną kazała nosić czapki. Moja nie była tak nadopiekuńcza. Wzięłam
więc sprawy w swoje ręce i sama zakładałam czapkę. Cóż za ironia. Co niektórzy
pewnie marzyliby o wyjściu z domu bez czapki. Tak często człowiek chce to, co ma ktoś inny.
Oo! A teraz hit! Jednej koleżance zazdrościłam, że obgryza
paznokcie! Też zaczęłam. Chociaż nie mogło to trwać długo, bo nie pamiętam,
żebym długo się odzwyczajała. Niestety skórki obgryzam do dziś.
Natura człowieka jest taka przekorna. Myśli, że to czego nie
ma jest lepsze od tego co ma. Teraz staram się nie zazdrościć ludziom.
Nie zapomnę, kiedy jedna dziewczyna z klasy tańczyła, a ja
zachwycałam się jej figurą. Myślałam, że koleżanka obok mi przytaknie. Ona
jednak stwierdziła, że to wszystko jest do zrobienia. Wystarczy tylko chcieć.
Byłam zdumiona. Nie znałam takiego myślenia. Byłam przyzwyczajona do
podziwiania innych. Nie brałam pod uwagę, że mogę być wśród nich. Przecież
każdy kiedyś zaczął.
Przedtem na to nie wpadłam.
Klaudia usnęła. Staram się nie hałasować, ale zazwyczaj wtedy
coś mi spadnie. W ogóle jestem taka niezdarna. Nie ma dnia, żebym czegoś nie
rozlała czy przewróciła. Jak odkręcam bądź zakręcam wodę albo krem, to rzadko
kiedy udaje mi się trafić. Przeważnie korek ląduje na podłodze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz