Skóra, zaraz po włosach albo na równi z nimi, gra pierwszoplanową rolę, jeśli chodzi o nasz wygląd. Myślę, że te dwie rzeczy wpływają na nasza urodę bardziej niż nasze rysy. Chyba jest to sekret urody naszych bobasów.
Dokładnie pamiętam, gdy miałam 13 lat, zostałam obsypana
pryszczami. Czoło oberwało najbardziej . Że też nie wpadłam na to, żeby zrobić sobie
grzywkę? Pasta cynkowa uratowała mnie w tamtym okresie. Towarzyszy mi do dziś. Wyskakiwały mi potem pojedyncze pryszcze, ale nie było już
takiego nawału.
Okres dojrzewania ogólnie źle wspominam. Byłam pyskata,
płaczliwa. Nie cierpiałam wszystkich. Z sobą na czele! Po czasie ciągłego
przebywania na dworze, nie miałam już na to ochoty. Denerwował mnie sam dzwonek
do drzwi. Nie myślcie, że samotne siedzenie w domu też mi się podobało. Nic z tych
rzeczy! Też byłam nieszczęśliwa, tylko w samotności. Ciągnęło się to bardzo
długo.
W Liceum po przeczytaniu „Cierpień młodego Wertera” odkryłyśmy z Kamilą,
że czerpiemy satysfakcję z naszego wewnętrznego cierpienia. Była to jednak przyjemność nieco destrukcyjna. Niczym nałóg! Krzywdzi cię, ale też chwilowo przynosi ulgę. Uwielbiałam też wyobrażać sobie lub przypominać smutne chwilę i płakać! Coś w rodzaju katharsis .
Pewnie myślicie, że byłam wariatką. Nie
jesteście sami. Też tak myślę.
Myślę, że od ciągłego negatywnego myślenia, można zwariować.
Nie jest to nic budującego. Człowiek zamyka się w sobie. Traci kontakt z
ludźmi. Jesteśmy istotami społecznymi i tylko z innymi potrafimy być naprawdę
szczęśliwi. Samotność też jest potrzebna, ale lepsza jest jej wersja
krótkoterminowa.
Ps. Klaudia wstała dziś bez humoru. Mam nadzieje, że po drzemce
wróci jej dobry nastrój. Planujemy dziś spacer z Tobim, bo jest 10 stopni na
dworze. Grzech nie wykorzystać. Klaudia spacery z psem toleruje. Czasami nawet
się świetnie bawi. Wiosną na pewno wyruszymy bez wózka, za rączkę. Sądzę, że
wtedy będzie bardziej chętna do "współpracy".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz